Nigdy nie byłem mistrzem we wszystkim. Często byłem średniakiem. Najcenniejszej rzeczy w życiu nauczyłem się po studiach. Łapiąc się marnie płatnych prac, bo pieniądze trzeba zarabiać.

 

Wracając często pociągiem z nieudanych rozmów o pracę, bo nikt nie ufał żółtodziobowi, który chciał zostać copywriterem. Pisałem wtedy w pociągach na kolanie swoje pierwsze słabe teksty. Z czasem lepsze. Bardziej przekonujące.

 

Po wysłaniu setek CV, dostałem kolejną szansę. W Poznaniu. Trzeba jechać. Loguje się na bankowe konto. 45 zł. Dobrze, że mój bankomat wypłacał banknoty po 20 zł.  Mam za co jechać. Nie muszę pożyczać.

 

Poznań. Około 11.00. Ściskamy sobie dłoń i słyszę „Jeżeli nie zadzwonimy do 16.30, to znaczy, że nie będziemy na razie zainteresowani współpracą”.

 

Wracam do Warszawy w przedziale z 7 osobami. Na zewnątrz 30 stopni. W środku 50. Zerkam co kilka minut nerwowo na telefon, żeby nie przegapić momentu jak zadzwonią.

 

16.00, nikt nie dzwonił. Patrzę na ekran telefonu – 16.07. Żadnych nieodebranych połączeń. Cisza. 16.15 – wyciągam telefon, trzymam mocno w dłoni i już nie chowam do kieszeni. I tak kolejne 2 godziny, aż do stacji końcowej – Warszawa Zachodnia.

 

Wróciłem do domu. Mama: „może dać sobie spokój z tą reklamą?”. Brat: „Do Poznania? A nie ma nic w Warszawie? W Warszawie szukaj”.

 

„Życie z pisania? Jak Ty to sobie wyobrażasz?”.

 

Początek listopada. Kilka lat temu. Na moją skrzynkę trafia e-mail. 2 razy czytam nadawcę, bo nie wierzę. Poważny biznesmen. Spotkaliśmy się, pogadaliśmy. Chciał mnie poznać. Zaraziłem go moim entuzjazmem. Zaufał mi, a ja napisałem dla niego teksty, które pomnożyły 2-3 razy, zainwestowane we mnie złotówki.

 

Zarobiłem wtedy moje pierwsze większe pieniądze na copywritingu. Nie miałem doświadczenia. Nie miałem klientów. Miałem tylko coś, co nosiłem długo w sercu. I wytrwałość.

 

Powiesz, że cholernie mało, gdy chcesz robić biznes z poważnymi ludźmi? Mało na start? Na koniec powiedział mi: „Bartek podoba mi się Twój entuzjazm”. Wystarczyło.

 

Możesz mieć ogromną wiedzę o produkcie, znać język korzyści, klienta na wylot, ale wieczorem, gdy siadasz do komputera sprawdzić wyniki sprzedaży – drapać się po głowie, wyrywać włosy, bo tekst mimo to nie sprzedaje. Dlaczego?

 

A możesz nie mieć doświadczenia, tak jak ja go nie miałem, a pisać teksty, które na pniu nie tylko sprzedają towar, ale biją na głowę poprzednie teksty.

 

Jeżeli umiesz wdrukować w słowa swojej oferty entuzjazm, (tak tu chodzi o entuzjazm) to nie będą Ci potrzebne techniki najlepiej opłacanych na świecie copywriterów. Jasne, to pomaga. Ale jak myślisz? Jak będzie czytało się ofertę, którą pisząc szarpałeś się ze słowami, co minutę wstawałeś od biurka? To będzie droga przez mękę.

 

Tamta listopadowa rozmowa nauczyła mnie rozbudzania w sobie entuzjazmu na zawołanie. Wiedziałem, że bez tego ciężko będzie mi zostać copywriterem. Tylko pomyśl…

 

Jakby to było gdybyś o 180 stopni zamienił obecną sytuację, w której potencjalni klienci czytając Twoje oferty nie kupują. Za żadne skarby nie chcą oddać Ci swoich pieniędzy. Po kilku sekundach zamykają stronę z Twoją ofertą.

 

A jakby to było sprzedawać bez używania nachalnych metod? Bo tak działa entuzjazm.

 

Wyobraź sobie, że Twój tekst sprzedaje jak doświadczony zespół handlowców. Ludzie czytają, kupują i pytają: „ej gdzie nauczyłeś się pisać takie teksty? Naucz mnie tak pisać!”

 

Z nieopierzonego copywritera – przedsiębiorcy stajesz się skutecznym sprzedawcą. Piszesz bez oporu tekst, a pod jego wpływem ludzie logują się do swoich kont bankowych i lekką ręką kupują Twoje produkty i pytają o kolejne. Niektórzy nawet kupują jeszcze raz te same produkty!

 

Tak wpływają na ludzi naprawdę skuteczne oferty. Zmieniają największe sknery w hojnych zakupoholików.

 

Wystarczy w swój tekst wdrukować entuzjazm. Zrób to. Spróbuj.

 

Jak to zrobić?

 

Gotowa odpowiedź >>

Udostępnij na Facebooku!