Bez bólu nie ma sprzedaży. Znasz to powiedzenie? Klient ma problem i co? To znaczy, że od razu będzie taki skory, żeby Ci zapłacić za jego rozwiązanie? Co zrobić, żeby jednak sięgnął do portfela?

 

To trochę tak jak z bólem zęba. Jeżeli lekko Cię ćmi, po jednej stronie, gdy jesz słodkie, to nagle zrezygnujesz z czekoladek, batonów i cukierków? A na drugi dzień pójdziesz z samego rana do dentysty? Prawda jest taka, że pewnie chwilę pocierpisz, a słodycze będziesz od jutra jadł drugą stroną, oszczędzając bolącego zęba. No nie jest tak?

 

I tak samo z problemami Twojego klienta.

 

Copywriting to nic innego jak sprzedaż, tyle że w druku. Ale w copywritingu poprzeczka idzie w górę, bo nie widzisz czytającej osoby. To taka udawana rozmowa pomiędzy Tobą, a klientem. Taka trochę randka w ciemno.

 

W Systemie Sprzedaży Sandlera istnieje taka zasada, która mówi, że problem z którym przychodzi do Ciebie prospekt nie jest jego prawdziwym problemem. Jak to przełożyć na copywriterski język?

 

Gdy klient mówi potrzebuje nowego tekstu, to o co tak naprawdę mu chodzi? Może chce więcej sprzedawać, może chce zarobić coś ekstra żeby pojechać na wakacje, a może chce zrobić wrażenie na sąsiedzie, który ostatnio wszedł na jego stronę i powiedział na jej temat szereg krytycznych słów? No nie wiesz dopóki nie zapytasz.

 

Cokolwiek sprzedajesz zapytaj klienta dlaczego on tego potrzebuje, a potem dlaczego potrzebują tego jego klienci? Dowiedz się tego. Jeżeli nie dopytasz, to stworzysz tekst, którego osią będzie nie ten problem, co trzeba. W efekcie nie skłonisz ludzi do czytania oferty, a to przełoży się na słabą sprzedaż.

 

W przyszłości wrócę jeszcze pokażę jak dotrzeć do silnego bólu klienta i tego jak pisać o nim by przykuć uwagę do oferty na dłuuuugie minuty.

 

Udostępnij na Facebooku!