Bardzo rzadko oglądam coś po 23.00. Ale, wczoraj machnąłem na to ręką, bo leciał film z mojego dzieciństwa.

Obejrzałem go już niezliczoną ilość razy, więc nie mogłem tak po prostu odkręcić się do ściany i zasnąć.

A o czym ten film?

1945 rok. Polska. Zaraz po wojnie. Lekarz dezerteruje z wojska, choć jak to mówi on sam, “przedłuża sobie urlop okolicznościowy”.

Po powrocie do ruin Warszawy spotyka piękną Krysię i zaprasza ją na kolację. Niestety w jej trakcie jeden z pijanych rosyjskich towarzyszy zaczepią pannę Krysie.

Lekarz, widząc to, rzuca się na niego i wymierza mu cios. A, że to było zaraz po wojnie, to takie ciosy kosztowały często życie, zwłaszcza zwykłego lekarza. Doskonale, o tym wiedział, więc musiał się jakoś ratować.

Chwyta się ostatniej deski ratunku. Udaje wysoko postawionego pułkownika, wiceministra bezpieczeństwa. Dzięki temu nie tylko tamtego wieczoru udaje mu się ujść z życiem, ale także potem wykorzystuje swoją nową tożsamość, by zwolnić z aresztu wielu rodaków, więźniów politycznych.

Plan spaliłby na panewce, gdyby nie jego świetne umiejętności aktorskie i powszechny chaos i bałagan panujący zaraz po wojnie. I coś jeszcze…

Michael Masterton, świetny copywriter w jednej ze swoich książek użył ciekawego porównania.

Powiedział, że skuteczna oferta, jest jak taboret z czterema nogami. Taboret żeby, był stabilny, musi mieć wszystkie cztery nogi, jeżeli zabraknie jednej, nie będzie już taboretem.

I tak samo jest z ofertą. By była skuteczna, potrzebuje czterech elementów. Dziś wspomnę Ci o czwartym, którego tak często brakuje w wielu ofertach. A którego nie zabrakło akurat “pułkownikowi” Kwiatkowskiemu.

Bez tego szybko zostaniesz zdemaskowany i uznany za przebierańca, który kogoś udaje. O co chodzi?  

O wiarygodność osoby mówiącej w tekście. Autora reklamy, producenta produktu. Dlatego, jeżeli chcesz zwiększyć siłę przekonywania swojej reklamy, musisz uwiarygodnić osobę, która w tekście mówi do klienta. Jak to zrobił “pułkownik” Kwiatkowski?

Miał pagony, żołnierski mundur, obstawę złożoną z kilku żołnierzy, znał nazwiska wysoko postawionych ludzi. To wszystko uwiarygadniało jego słowa na tyle, że przez dłuuuugi czas nikt nie śmiał nawet nabrać podejrzeń, że to przebieraniec.  

A jakie znaki podnoszą Twoją wiarygodność? Dlaczego potencjalny klient czytający Twoje słowa miałby Ci wierzyć na słowo? Same dowody, badania naukowe na potwierdzenie Twoich obietnic marketingowych, to może być za mało.

Jak dodać wiarygodności sobie i swojej reklamie, by zwiększyć jej skuteczność?

O tym i innych sposobach mówię w darmowym mini-podręczniku copywritingu.

Pobierzesz go tutaj >>>

 

Udostępnij na Facebooku!