Grube ryby nie pływają w akwarium.

Dziś rano skończyłem pisać duży projekt dla mojego klienta. Ufff…

Usiadłem przy stole i głośno westchnąłem. Pomyślałem o tych tekstach i to skłoniło mnie do pewnej refleksji na temat zdobywania dobrze płacących, na czas płacących klientów.  

To klient, którego pozyskałem w bardzo zdroworozsądkowy sposób. Trochę inny od tego, co widzę na grupach fejsbukowych dla copywriterów.

Trafiłem na jego stronę i napisałem do niego prywatnego mejla.

Na koniec złożyłem w jednym zdaniu prostą propozycję nie do odrzucenia.

Tylko to jedno zdanie na końcu mejla zaoszczędzi Twój czas. Dzięki niemu potencjalny klient od razu pokaże swoją prawdziwą twarz, a Tobie da odpowiedź – warto z nim współpracować, czy nie warto?  

Kliknąłem “wyślij mejla”, zapomniałem o sprawie i poszedłem na spacer.  

Następnego dnia albo pojutrze rozmawiałem z prezesem przez telefon. W mejlu dostałem pochwałę, gratulację za sposób dotarcia do potencjalnego klienta 🙂

Po jeszcze jednej krótkiej rozmowie telefonicznej miałem wpisaną do kalendarza datę i miejsce spotkania.

Piszę Ci o tym, bo dzień w dzień widzę jak całe hordy copywriterów, na grupach fejsbukowych rzucają się na zlecenia za kilka złotych.

A potem piszą wiadomości w stylu:

Hej, jest 23.57, piszę od rana. Muszę napisać 100 tekstów o betoniarkach. Napisałem już czterdzieści siedem i brakuje mi pomysłów. Pomożecie? Rzuci ktoś pomysł?  

Gdy byłem mały, rodzice kupili nam akwarium i rybki. Jeżeli przygłodziłeś je, bo zapomniałeś je nakarmić, to potem rzucały się na karme jak piranie. Przypływały z każdej części akwarium, tworząc w jednym miejscu wygłodniałą ławicę rybek.

Przypominały grupy dla copywriterów szukających zleceń. Wygłodniałe rybki, które tylko czekają na to, żeby ktoś rzucił zlecenie, kilka szczypt karmy.

Uwięzione w akwarium własnych przekonań, że tak trzeba, że tam znajdą klienta, a tak naprawdę żyją na ich łasce.

Klient rzuca tanią karmę (kilka złotych za tysiąc znaków) i zawsze trafi się głodny copywriter.

Jeżeli nie chcesz niczego pozostawiać w rękach przypadku, oddawać za darmo inicjatywy, zacznij się cenić.

A przede wszystkim robić to, na co TY masz wpływ, bo inaczej zawsze będziesz pływał w czyimś akwarium. Licząc na to, że dziś nikt nie zapomni Cię dokarmić.

Wiesz, co mi pomaga zdobywać klientów?

Są dwie rzeczy. Powiem Ci o drugiej.

Nie ma w niej nic seksownego. Trzeba włożyć w to pracę, ubrudzić sobie ręce.

To PLAN.

Plan na grę. Plan na mejla. Plan na ofertę dla klienta. Plan na tygodniowy kontakt z klientami.

Bez tego jestem ślepy. Poruszam się po ciemnym pokoju, modląc się, żeby w nic nie przywalić i nie wybić sobie zębów.   

To zbyt krótki post, żebym powiedział Ci o wszystkim. Jeżeli już kontaktujesz się z klientami, piszesz do nich mejle, ale oni nie odpisują, a Ty nie wiesz co zmienić.

Na początek zmień słowa. Pomoże Ci w tym mój podręcznik. Pobierz go z linku poniżej.

LINK >>>

Nie mówię, że jest najlepszy. Mówię, że to, co w nim jest działa. A wierzę, że jeżeli dotarłeś do tego miejsca, i nadal czytasz ten post, to bardziej niż wszystkiego potrzebujesz działania.

Nie masz wpływu na to, czy klient przeczyta to, co piszesz. Nie masz wpływu na to, czy odpowie na Twojego mejla. Ale z całą pewnością masz wpływ, na to jakich słów używasz. A ten podręcznik przywróci Twoją kontrolę nad nimi.  

Udostępnij na Facebooku!