Co zrobisz jeżeli na oczach wszystkich, Twój klient zerwie z Ciebie metkę eksperta?

 

Widziałeś mini-wywiad, którego udzielił po swoim biegu na 800 metrów Adam Kszczot?

 

Dziennikarz: „Twój trener mówi: Adam taki szybki jak w Rio już pewnie nigdy w karierze nie będzie…”

 

Kszczot: „Nie powinieneś mi mówić takich rzeczy, dzięki, pa”

 

Jak Ty byś zachował się w takiej sytuacji? Straciłbyś zaufanie do trenera? Dziennikarza? Może nawet do samego siebie?

 

A co mówią klienci o Tobie za Twoimi plecami? Wiesz? Czy też dowiadujesz się, o tym w najmniej spodziewanym momencie, tak jak Adam, gdy patrzą na niego setki tysięcy widzów w domach przed telewizorami.

 

Pisanie tekstów do internetu jest jak udzielanie wywiadu przed kamerą. Masz 2 wyjścia.

 

Pierwsze wyjście:

 

Możesz improwizować odpowiadając na poczekaniu na pytania, które zadaje Ci z zaskoczenia Twój klient. A potem piszesz ofertę, wymyślając na poczekaniu słowa. A klient? Śmieje Ci się w twarz widząc jak pocisz się, stojąc z kamerą przy twarzy, na której widać jak na dłoni każdą stróżkę potu, a sekunda Twojego zastanowienia wydaje się trwać w nieskończoność.

 

Drugie wyjście:

 

Stoisz przed kamerą przygotowany. Wiesz o co zapyta Cię zaraz Twój klient. Kolejne pytanie też znasz. Następne również. Masz w głowie gotowe odpowiedzi, a w ręku scenariusz. Nic nie może Cię zaskoczyć, ani wybić z rytmu. Twoje odpowiedzi? Jedna lepsza od drugiej!

 

Które wyjście wolisz? Jeżeli drugie to witaj na pokładzie. Ale zanim powiem Ci jak się przygotować do takiej „rozmowy” na papierze powiem Ci o czymś, co mnie zawsze dziwi. To jak mało czasu (lub w ogóle) poświęca wielu copywriterów, osób piszących tekst na zastanowienie się: o co by zapytał ich klient? Na czym mu zależy? Co jest dla niego ważne?

 

Pytanie, odpowiedź, pytanie, odpowiedź. Dobra oferta to trochę taki talk – show. No właśnie – pytania i odpowiedzi. Dzięki nim łatwo złożysz dobry, przekonujący tekst dla swojego produktu.

 

A gdy już w ten sposób „piszesz” dowolny tekst, dzieje się jeszcze coś niezwykłego, czego nie doświadczają osoby piszące „z marszu”. Przestajesz zastanawiać się, co pisać, bo patrząc na odpowiedzi i pytania, od razu widzisz przed oczami kolejne zdania, które są naturalną reakcją klienta na wcześniejsze słowa. Tekst wtedy pisze się sam. Ty musisz tylko nadążać za ciągiem swoich myśli i zapisywać je.

 

Czytelnik ma wrażenie, że rzeczywiście ktoś z nim rozmawia i czyta mu w myślach. Bach! I to jest przepis na naprawdę skuteczny tekst, który sam prowadzi czytelnika grzecznie za rączkę do zamówienia. No sam powiedz, nie chciałbyś tak pisać?

 

Klient wreszcie nie czuje, że musi kurczowo trzymać się swojej gotówki, atakowany kolejną super promocją po przeczytaniu, której myśli „gdzie oni chcą mnie tu przekręcić?”, bo tak pisany artykuł, e-mail, ofertę czyta się jak wciągającą powieść.

 

Jeżeli czujesz, że ten sposób pisania jest Tobie bliski to zobacz mój darmowy podręcznik, w którym pokazuje jak z pomocą pytań w 3 krokach łatwo napisać dowolny tekst >>

 

PS w podręczniku masz od razu gotowy przykład jednej z moich ofert napisanych w ten sposób.

 

 

 

Udostępnij na Facebooku!