Ściszasz swój głos sprzedając?

Gdy zaczynasz sprzedawać zmieniasz barwę głosu i mówisz bez entuzjazmu?

 

Weekendowe popołudnie spędzaliśmy na tarasie u znajomych. Siedząc na hamaku usłyszałem z domu krótkie zdanie mojej żony: „Odłóż wujka telefon”. A potem huk, uderzenie o drewnianą podłogę. W jednym kącie bateria, w innym obudowa. Ciekawe czy działa?

 

Sam prosiłem się o kłopoty kładąc telefon w zasięgu ręki dziecka, mając nadzieję, że nic złego się nie wydarzy. W podobnej nadziei trwasz pisząc e-maile, oferty, artykuły na bloga.

 

Kiedyś usłyszałem jedno zdanie, które całkowicie zmieniło moje podejście do pisania. Chodzi o pozbycie się strachu. Przed czym? Kiedyś pisząc szukałem akceptacji. Zależało mi na zdaniu innych na temat tekstu. Moje samopoczucie uzależniałem od ich zdania – masz tak samo?

 

A teraz? co zmieniłem?

 

Dziś piszę z nadzieją, że ktoś to skrytykuje. Tak. To pozwala mi pozbyć się strachu i pisać własnym głosem, bedąc sobą a nie więźniem czyjejś opinii. Bez przekręcenia w głowie tego małego trybiku przy pierwszej krytyce będziesz jak mój rozbity telefon – w kawałkach. Sam się prosisz o to, żeby ktoś roztrzaskał Twojego ego.

 

Twój klient, do którego piszesz ofertę będzie jak małe dziecko, które nie reaguje na Twoje wezwania do zakupu. Będzie głuchy jak pień. Twoja oferta się rozsypie, a Ty będziesz głowił się jak ją złożyć do kupy. Szybka cała? Cała. Obudowa cała? Cała. Działa? Nie działa. Czarny ekran. Tylko imituje telefon, ale już nie działa jak on. Nie reaguje na proste komendy. Formularz działa, ale zamówień brak!

 

Od jutra pisz z nadzieją, że ludzie Cię skrytykują, wydobądź swój własny głos na powierzchnię, na kartkę, by w tekście dać pierwiastek siebie i nie brzmieć fałszywie jak głos z syntezatora mowy.

 

PS Jeżeli nie masz czasu, by „wychowywać” swojego klienta, by wiedział jak posłusznie składać zamówienia to przejdź do serwisu ofert, e-maili, reklam i dowiedz się jak wygląda wymiana części Twojej oferty na nowe.

 

Udostępnij na Facebooku!