19 kwietnia 1955 roku, David Ogilvy – genialny copywriter napisał krótki list. Przyznał się w nim, że jest kiepskim copywriterem. Czy była w tym nutka przesady?

Przecież jego reklamy Dove, Scheepsa czy Rolls-Royce’a są do dziś klasykami. Skąd takie wyznanie?

Oto treść listu

W 12 punkcie listu Ogilvy pisze…

“I am a lousy copywriter, but I am a good editor. So I go to work editing my own draft. After four or five editings, it looks good enough to show to the client. If the client changes the copy, I get angry—because I took a lot of trouble writing it, and what I wrote I wrote on purpose. “

Co autor miał na myśli pisząc “I am a lousy copywriter,…”? Widzisz, Ogilvy nie lubił pisać. Ale pisać w znaczeniu tworzyć. Tworzenie to wysiłek, kreacja, wymyślanie. Chciał mieć to jak najszybciej za sobą. Zapomnieć o widoku pustej kartki. Edytowanie jest łatwiejsze. Masz przed sobą mnóstwo tekstu, teraz tylko wybierasz najlepsze kąski. Znika presja.

Potrzebujesz więcej dowodów?

Joe Sugarman, świetny copywriter mówi to samo. W swojej książce The Copywriting Adweek Handbook w jednym z rozdziałów porusza temat pierwszego szkicu tekstu. Mówi, że gdyby on i osoby, które uczy napisali pierwszy szkic oferty, to pewnie jego szkic byłby najgorszy. To co czyni jego reklamy skutecznymi, to umiejętność redagowania pierwszego szkicu.

Widzisz? Skoro dwóch tak genialnych copywriterów, ma identyczne zdanie na ten temat, to coś w tym musi być.

Umów się ze sobą, że ten pierwszy szkic, który piszesz, nie będzie gotową reklamą, którą znajdzie się na stronie. Napiszesz go, odpoczniesz, a potem zajrzysz, co z tego, co napisałeś ma sens. Nie przejmuj się swoim pierwszym szkicem. Po prostu wyrzuć z siebie wszystkie słowa.

Potem pozostaje Ci stworzyć z tego zgrabną całość. A bądź pewien, że jeżeli zaczniesz edytować swój pierwszy szkic kolejne pomysły będą wpadać Ci do głowy. Pomysły, które nie ujawniłyby się w inny sposób, ponieważ siedziałyby zblokowane, gdy ty próbowałbyś napisać za pierwszym razem całą reklamę.

Do dzieła. Nie wiem co tam masz teraz do napisania, ale umów się sam ze sobą, że teraz piszesz to co Ci przyjdzie do głowy, bez oceniania. Dopiero potem zerkniesz, które słowa się nadają, które wyrzucasz. Daj znać za jakiś czas w komentarzu poniżej jak sprawdza się u Ciebie ta metoda pisania.

Powodzenia!

 

Udostępnij na Facebooku!