Dziś krótka refleksja.

Zawsze, gdy w mojej przygodzie z copywritingiem czułem, że coś nie idzie po mojej myśli: że klientów za mało, że pieniądze nie te i tak dalej i tak dalej, ładowałem w siebie coraz więcej wiedzy. Skoro nie jest tak jak powinno być, to czegoś nie wiem, racja?

Chyba każdy z nas ma od czasu do czasu tak, że cierpliwość szwankuje. Wtedy do głowy chętniej wchodzą myśli, by coś zmienić, bo na pewno idę złą drogą.

W poprzednim tygodniu biegając słuchałem podcastu “Marketing School” – tego odcinka.

Autorzy poruszyli na początku temat dwóch książek, z których warto uczyć się copywritingu. Jeżeli zaczynasz pisać, biegać, ćwiczyć, robić cokolwiek, to mam dla Ciebie propozycję.

Zacznij to robić. Rób serie, powtórzenia, ale zachowaj zdrowe proporcje w pakowaniu w siebie nowej wiedzy. Weź na początek jedną książkę, jeden schemat pisania e-maila, oferty – napisz w ten sposób 30 tekstów.

W copywritingu działanie daje efekty, nie pompowanie w siebie nowej wiedzy. Poza tym nigdy nie będziesz wiedział wszystkiego i nigdy nie będziesz na wszystko gotowy.

Skakanie z kwiatka na kwiatek nic Ci nie da. Pogrąży Cię bardziej w smutku i marazmie, bo czas minie, a Ty dalej zamiast pisać będziesz szukał Świętego Graala.

Powodzenia!

 

 

Udostępnij na Facebooku!