Podobno mam kilka słabości…
Przez to czasami cierpię, a właściwie mój żołądek, no a ja razem z nim.
Mam taką słabość. Lubię pizzę. A jak zacznę ją jeść to aż do momentu, że trzeba poluzować pasek.
Poszedłem wczoraj z żoną na pizze. Podgoniłem pisanie z rana. Napisałem co miałem napisać i o 14 wyszliśmy z domu.
Siadamy, na stole leży menu.
Trzydzieści kilka rodzajów pizzy i dwie wielkości – mała, duża.
Więc zaczyna się dyskusja.
– Ile zjesz? Głodna jesteś?
– Ja sama dużej nie zjem.
– Ja też.
– To jedną dużą bierzemy.
Pizza była za duża. Nawet na dwie osoby. Pierwszy raz w życiu nie dojadłem.
Zawsze dziwnie odchodzi mi się od stołu, zostawiając coś na talerzu. Chyba wszystko przez słowa z dzieciństwa, które słyszałem pod koniec obiadu z ust mamy:
“Zjadaj, bo do kolacji już nic nie będzie” 🙂
Wróciliśmy do domu i padłem na łóżko. Przespałem 1,5 godziny. Zawsze tak kończy się u mnie wyjście na pizzę. Potężne przejedzenie – to mnie zawsze usypia.
Tak samo jest z pisaniem, gdy zamiast regularnie pisać, czytasz.
Kolejna książka, artykuł, kurs, szkolenie zmieniają się w pyszne kęsy czekolady, pizzy, lodów, których nie potrafisz sobie odmówić.
Jeszcze dobrze nie strawisz pierwszego, a już łapiesz kolejny kawałek.
Pakujesz w siebie kolejne porcje kontentu, a pod koniec dnia przejedzony wiedzą, usypiasz swoją produktywność. Przejadasz się wiedzą … a po cichu rośnie Twoja copywriterska oponka.
Dlatego mam dla Ciebie dziś przepis na marketingową dietę cud:
1.Weź pod lupę jedną umiejętność np. pisania mejli sprzedażowych.
2.Kup JEDNĄ książkę, kurs na ten temat.
3.Czytaj dziennie, codziennie 5 stron.
4.Napisz, czego się dziś dowiedziałeś, po przeczytaniu tych stron.
5.Napisz jednego mejla z wykorzystaniem tych informacji. Mejla do siebie, partnera, listy subskrybentów.
6.Nie myśl, o tym jak wiele pracy jest przed tobą. Pomyśl, o tym czego dziś się nauczyłeś.
7.Jutro powtórz sekwencję kroków od 3-7.
Leave A Comment