Pamiętam jak chodząc do szkoły, musiałem przez całą drogę zakrywać nos.

Odór rozjechanych żab był tak silny, że nie szło normalnie oddychać.

Wiesz, żaba ma taką “urodę”, że nie sięga zbyt daleko wzrokiem. Na dodatek jest mniejsza od człowieka, kota, czy kury, a dla kierowców, to wystarczający powód, by nie zdejmować nogi z gazu.  

Dlatego w starciu z autem z żaby najczęściej zostaje mokra plama.

I wiesz klient często przypomina taką żabę. To znaczy jeszcze tą sprzed wypadku. Dlaczego? Bo najczęściej interesuje go tylko to, co ma przed nosem. To, co dalej to już nie. To za daleko. Tylko moje podwórko, mój dom, moje problemy. Jak to wygląda w praktyce?

No dobra, piszesz swój tekst sprzedażowy, utykasz w nim mnóstwo, mnóstwo obietnic, korzyści, bo przecież tak trzeba, racja?

W efekcie masz tekst naćkany zdaniami, że gdy kupisz mój produkt, to będziesz, staniesz się, zostaniesz, poczujesz, zobaczysz, nauczysz się…

Mówiąc żabim językiem, obiecujesz obraz wielkiego stawu tuż, tuż za ruchliwą autostradą. No ja wiem, że na razie jest rano i tam jeszcze siedzi mgła, więc tak go widać trochę niewyraźnie, ale jest, wierz mi na słowo!

Ale żaba jak klient nie do końca rozumie taki język. To nie na jej oczy, za daleko.

Ale tam przecież latają wielkie komary, muchy giganty i tłuste ważki!

Hę? – odpowiada żaba.

I nic, ani drgnie. Stoi na tej drodze.  

No to co napisać, żeby tego klienta ruszyć z miejsca? Co mu obiecać? Jakich słów użyć? Wykopać większy staw?

Masz dwa wyjścia:

Pierwsze – zwiększ swoje obietnice. Jeszcze większe ważki, komary, muchy i dwa duże stawy. Jest tylko jeden problem. To nie zadziała. Klient słucha Cię i zaczyna myśleć, ok to może ja się wrócę? Tu jest tak niebezpiecznie, świstają mi ciągle koła samochodów nad uszami, a tak w ogóle to ja chyba nie byłem głodny. Lepsza stara bida, bo znana.

Drugie wyjście – nie snuj bajek o komarach, korzyściach mieszkających w odległych krainach. Zamiast tego daj szybki efekt tu i teraz. Szybkie przezwyciężenie problemu, z którym sobie klient nie może poradzić. To go pchnie mocno do przodu i rozjaśni obraz przed oczami. A klient powie: noooo wreszcie to widzę! Idę z Tobą!

Szybki efekt: JUŻ, TU, OD RAZU!

Jeden mały kęs, co prowadzi do małego skoku w przód, który wyrywa z tego zabójczego marazmu i bycia na NIE z każdą Twoją obietnicą.  

Łatwo to zrobić i dobra wiadomość jest taka, że nie musisz całować żaby, żeby zmieniła się w klienta z bajki. Dobrze płacącego, na czas, polecającego Cię dalej!

To jedna z porad dających efekty już po pierwszym użyciu. Chcesz więcej?

Pod linkiem poniżej są 44 takie, a to znaczy, że jest ich tak wiele, że przeprowadzisz z miejsca A do miejsca B – zakupu Twojego produktu, każdego swojego klienta.

LINK >>>

Udostępnij na Facebooku!