Podobno po godzinie bycia w stałym hałasie, jaki robią dzieci (głośne krzyki, stukanie, piszczenie), dorosły potrzebuje aż 8 godzin, żeby jego umysł wyciszył się i wrócił do stanu normalności.

To ciekawe, bo wiele osób siadając do pisania słyszy w głowie taką rozhulaną gromadkę dzieci, nad którymi nie potrafi zapanować.

Piszesz ważny tekst i słyszysz w swojej głowie krzyk dziecka, które nie chce, żebyś pisał.

Woli scrollować fejsbuka.

Sprawdzić pocztę, obejrzeć serial na Netflixie.

Walczy o Twoją uwagę, tym co ma pod ręką.

A Ty chcesz odciąć się od tego hałasu.

Piszesz i piszesz, ale to pisanie, to bardziej przypomina stukanie w klawiaturę, żeby zagłuszyć własną irytację.

W efekcie budzisz się wieczorem i patrzysz w Worda, na kartkę, a tam wyskrobanych kilka zdań.

Tylko kilka zdań?

A przecież czujesz się wypruty emocjonalnie, jakbyś pisał 16 godzin bez przerwy.

Jak sobie z tym radzić? Jak nad tym zapanować?

Na całe szczęście nie chodzi tu o talent do pisania.

Nie potrzebujesz specjalnego pisarskiego genu, ani inteligencji Einsteina.

To dziecko wewnątrz Ciebie, które nie pozwala Ci pisać, to Twój wewnętrzny krytyk.

Na czas pisania musisz je wyciszyć i ułożyć do snu, bo tym, co do Ciebie najpierw cicho szepcze, a potem głośno krzyczy do ucha, próbuje narzucić Ci swoje reguły, standardy.

A co krzyczy?

Jeżeli masz wrażenie, że już gdzieś słyszałeś:

nie nadajesz się do tego,

daj sobie spokój,

zrób sobie kawę itp.

To właśnie jego głos.

Rozwydrzonego bachora, który domaga się Twojej uwagi.

I musisz stawić mu czoło, nie pomoże tu niemyślenie o nim, odsuwanie na bok, zamiatanie problemu pod dywan.

Do żłobka też go nie oddasz.

A każde takie zdanie z jego ust, to śmierdząca pielucha, której zapachu nie da się długo ignorować.  

Jak wiesz, założyłem sobie pisanie codziennych mejli przez 365 dni.

Dziś czterdziesty pierwszy. 11 procent za mną!

Przez kilka pierwszych dni siadałem i wymyślałem, o czym będę pisał z rana.

I raz wymyślałem w mig, a raz siedziałem, siedziałem a w głowie pustka.

To myślenie zżerało cały mój poranek.

Długo nie musiałem czekać, aż moje wewnętrzne dziecko czując moje problemy wybudzało się i hałasowało: daj sobie spokój z tym, nie nadajesz się do tego, jutro to napiszesz!

A ja zaczynałem myśleć, może ma rację, może rzucić to w cholerę i iść do normalnej roboty?

Dlatego dziś już dzień wcześniej ZAPISUJĘ w kalendarzu, o czym będę jutro pisał. Uffff… tak jest duuuużo łatwiej.

Tak więc ululaj do snu swoje wewnętrzne dziecko, które nie daje Ci pisać.

Gdy to zrobisz, Twoje myśli popłyną swobodnym strumieniem i błyskawicznie zapełnisz pierwszą, drugą i kolejną stronę tekstem.  

Jak wiesz, do usypania świetne są kołysanki.

Mam dla Ciebie jedną taką.

Ma 44 króciutkie zwrotki, więc czyta się ją błyskawicznie.

Ma jeszcze jeden plus – świetnie usypia wewnętrznego krytyka.  

A wierz mi, że nic tak nie pomaga go zagłuszyć i ułożyć do snu jak prosty, dobry plan – krok po kroku, bo wiesz co robić i pisać.

A tam masz taki prosty plan.  

Zajrzyj tam za każdym razem, gdy nie wiesz jak zacząć tekst lub jak zwiększyć jego skuteczność.  

Udostępnij na Facebooku!