Od dłuższego już czasu mam taki codzienny nawyk.

Gdy ktoś nie z branży patrzy na to z zewnątrz myśli sobie “dziwak”.

Ale gdy patrzy na to ktoś, kto żyje z pisania nie od wczoraj, myśli sobie “tak trzeba”.

No więc robię to w tygodniu, w soboty, niedziele, urodziny i Wigilię też. Bez wyjątku. Bez urlopu na żądanie.

Przepisuje ręcznie arcydzieła reklamy. Mam kilku sprawdzonych autorów, co za życia pisali zabójczo skuteczne oferty. Nawet statki sprzedawali w ten sposób, podczas gdy dziś wielu ma problem, żeby opchnąć ebooka za kilka złotych. To dopiero byli czarodzieje copywritingu!

No ale wracając do tematu, to przepisuję sobie wczoraj jeden z tekstów i dochodzę do takiego zdania:

Posłuchaj: wiele lat temu, pomyślałem, że zostanę sprzedawcą. Sprzedawałem encyklopedie, chodząc od drzwi do drzwi i trzymałem się tego zajęcia, dopóki nie stałem się w tym cholernie dobry.

Czytam je jeszcze raz i myślę sobie: doooobry jest! Idzie na skróty!

Też zauważyłeś ten jego sprytny zabieg, gdy przeczytałeś to zdanie? Widzisz, co zrobił, że od razu łykasz te jego słowa i bierzesz za pewnik, za prawdziwe?

Zobacz, tak wiele mówi się o dowodach na potwierdzenie swoich obietnic. Że te dowody są jak ubezpieczenie OC, bez niego daleko nie zajedziesz, bo klient jak policjant czający się za zakrętem, zatrzyma Cię i będzie chciał wylegitymować Twoje obietnice, sprawdzić, czy są ważne. I co wtedy?

A ja czytam i czytam i wierzę facetowi na słów, że tak właśnie jest. Mimo że nie napisał ani słowa, o tym ile tych biblii sprzedał. Nawet nie wiem, czy to prawda, że w ogóle je sprzedawał, he.

Wielu copywriterów ma ten problem. Jak pisać, żeby te moje obietnice nie były puste jak wydmuszki? No to jak tak pisać?

Zobacz, co brzmi lepiej, bardziej wiarygodnie?

PIERWSZA WERSJA: Skuteczny copywriter

Czy…

DRUGA WERSJA: Pionier copywritingu z początku XX wieku z Nowego Yorku, którego rekordowe do dziś wyniki sprzedaży zapisano w osobnym rozdziale księgi Guinnessa.  

No i które? Pierwsze? Drugie?

Chyba drugie, co nie? I powiem Ci, że tu wcale nie chodzi aż tak bardzo o większe ilości szczegółów.  

Różnica jest subtelna, ale daje ogromną… różnicę. By wyłapywać takie smaczki i duuuużo lepiej pisać polecam codziennie przepisywać RĘCZNIE dzieła reklamowe najlepszych copywriterów.

Pół godzinki, godzinka dziennie wystarczy. Wiem, wiem, możesz nie mieć czasu.

6 lat temu wracałem z pracy pociągiem o 22.30. Wysiadałem o 00.07. Byłem zmęczony, niewyspany i zmarznięty. Ale te 20 minut, pół godzinki czasem nawet 10 minut znalazłem na przepisywanie na kolanie. To zawsze więcej niż zero minut.  

Więc śmiało możesz, to robić. A jeżeli lubisz od czasu do czasu wspomóc się drogą na skróty, to pobierz za darmo mój podręcznik. 44 techniki zwiększania skuteczności tekstów reklamowych.

To, co w nim zawarłem, działało, działa i będzie działać, bo przede mną sprawdziło to dziesiątki genialnych copywriterów. Czempionów w swoim fachu.  

Są tam też sposoby zwiększenia wiarygodności Twoich obietnic. Bez tego potencjalny klient czyta tekst oferty w trybie wykrywacza kłamstw. A gdy już znajdzie choć jedno, malutkie, wychodzi ze strony, zostawiając zamiast pieniędzy, pusty ślad w Twoich statystykach.

TUTAJ link do podręcznika >>>

Udostępnij na Facebooku!