Poszedłem wczoraj do lekarza.

USG jamy brzusznej.

No i tak leżę na tym łóżku, lekarz jeździ mi tym sprzętem po brzuchu i patrzy w ekran.

“Wciągnąć powietrze. Trzymać. Wypuścić. Luźno”.

No i nastała taka dłuższa cisza.

Przekręcam głowę w prawo i zerkam na lekarza, czy wszystko w porządku.

Kręci tym sprzętem w jednym miejscu dłuższy czas, więc zaczynam się niepokoić.

W końcu pytam:

-przepraszam, czy wszystko w porządku, bo czuję, że jakby dłużej Pan przyglądał się jednemu miejscu?

-zaraz Panu odpowiem, poproszę jeszcze chwilę…

– … ma Pan dwie dodatkowe śledziony.

???

To jest ten moment, którym próbujesz przypomnieć sobie, czym jest ta śledziona i jakie pełni funkcje.

Słowo “dodatkowy” raczej kojarzy mi się pozytywnie…

Dodatkowy czas, dodatkowy zarobek. Mama czasem mówiła – zostało jeszcze trochę ziemniaków, jak chcesz możesz sobie dołożyć.

Ale dwie dodatkowe śledziony?

Trochę zdezorientowany “mądrze” pytam, żeby upewnić się, czy dobrze rozumiem słowa lekarza.

-a rozumiem, że standardem jest, że nie ma się żadnej dodatkowej, tak? A ja mam dwie dodatkowe?

-tak, to jakaś wada genetyczna, ale to nic strasznego. Zdarza się, ale bardzo rzadko.

Ale żeby dowiedzieć się czegoś więcej, musisz iść do następnego specjalisty.

I tak wychodzisz z gabinetu z kartką w ręku, zapisaną lekarskim tekstem, z którego mało co rozumiesz. A w głowie jedna myśl.

Poszukać w Internecie, co o tym piszą.

Gdy potencjalny klient czyta tekst Twojej oferty czuje się często skołowany jak po takiej “śledzionowej” wizycie.

W głowie pełno obaw, pytań, na które nie znajduje odpowiedzi: da się z tym żyć? Ile jeszcze pożyje? Więc idzie w inne miejsce, szukać dalej. Do innego specjalisty, sprzedawcy.

Dlatego, by nie zostawiać klientów z problemem i nie zostawiać pieniędzy na stole musisz nauczyć się odpowiadać na ich pytania. A zwłaszcza te niewypowiedziane.

Bo się wstydził, bo zapomniał, bo co sobie o nim lekarz pomyśli.

Musisz prześwietlać ich głowy, zrobić copywriterskie USG.

I wtedy masz jak na dłoni ich pytania i dajesz odpowiedzi, ale ludzkie, pisane prostym językiem, nie, medycznym bełkotem.  

Bo ucieknie Ci z fotela.

Zrób to USG – zajrzyj głębiej, pod cechy produktu. Tylko tak dotrzesz do tego, co prawdziwe, pilne i co domaga się odpowiedzi.

Jeżeli potrzebujesz pomocy, poniżej masz kilka sposobów jak to zrobić >>>

Udostępnij na Facebooku!